poniedziałek, 17 lutego 2020

Nawiedzony York


„Pod Złotym Runem”


„Pod Złotym Runem” to najstarszy licencjonowany pub w Yorku. Wzmiankowany w archiwach w 1503 r., ten historyczny, szachulcowy budynek nie posiada fundamentów, co może wyjaśniać przekrzywione klatki schodowe, dziwne zakątki i kryjówki. Należał do kompanii „Poszukiwaczy przygód”, którzy byli odpowiedzialni za kwitnący handel wełną na rzece Ouse. W 1702 r należał do burmistrza Yorku Sir Johna Pecketta, a lady Peckett wciąż jest tu widywana...

Pub "Pod Złotym Runem" (po lewej)

Pub „Pod Żłotym Runem” należy do 20 najbardziej nawiedzonych w UK. Producent cidera „Strongbow” zatrudnił swojego czasu eksperta od spraw paranormalnych Richarda Jonesa, aby przeprowadził dochodzenie w 350 pubach w W. Brytanii. Gdy odwiedził „Pod Złotym Runem” doświadczył nagłego spadku temperatury i słabego migotanie światła. Wielu gości widziało stałego rezydenta pubu – Lady Peckett, gdy przechadzała się po korytarzach. Pan Jones stwierdził: „Duchy mają w zwyczaju pojawiać się w miejscach, które doświadczyły albo wielkiej radości i szczęścia lub odwrotnie, gdzie wydarzyło się coś dramatycznego. A ponieważ w pubach łatwo o emocje obu rodzajów, dlatego tak wiele z nich jest nawiedzonych. Sophie Pollitt, asystentka menadżera powiedziała: ”Kieliszki i szklanki zaczęły pękać, stoły zaczęły się ruszać a straszny śmiech wypełnił izbę. To wszystko nie powstrzyma mnie przed pracą tutaj, ale nigdy nie zostałabym w pubie na noc.”

Szyld pubu "Pod Złotym Runem"

Szyld pubu "Pod Złotym Runem"


Nawiedzona ławka kościelna. Duch dziekana Gale'a.

Dziekan opiekujący się katedrą pod koniec 17 wieku stał się jednym z najbardziej znanych duchów miasta. Gale znany był ze swego oddania katedrze i niewyczerpanie pracował by zachować i jeszcze powiększyć jej piękno i majestat. Nie zaniedbywał też swoich obowiązków jako chrześcijanin i brał udział w tak wielu mszach jak to tylko możliwe, zawsze zajmując tę samą ławkę. Kiedy zmarł w 1702 r. opłakiwali go wszyscy ludzie związani z opactwem. Niedługo po pogrzebie miejscowy kapłan wszedł na ambonę, aby wygłosić kazanie. Wierni byli bardzo zdziwieni, kiedy ten bardzo elokwentny zazwyczaj duchowny stał jak oniemiały przez kilka minut zanim rozpoczął mszę. Schodząc z ambony oświadczył, że dziekan Gale siedział w tej samej ławce co zwykle i słuchał mszy. Od tego czasu dziekan Gale często widywany jest w swojej ławce podczas kazań.

Barguest.

Jest to straszne stworzenie, które nawiedza wąskie alejki i uliczki Yorku. Zazwyczaj przybiera postać kudłatego czarnego psa wielkości cielaka z świdrującymi czerwonymi oczami i czasem z rogami. Podobnie jak inne czarne psy w kraju (Gytrash z Lancashire; Padfoot ze Staffordshire; Shag Dog z Leicestershire i Muddle Black Tyke czy Choin Dubh ze Szkocji) zapowiada on rychłą śmierć osoby która go zobaczy, lub kogoś bliskiego.
Choć niemal zawsze widywany jest w postaci psa, tak naprawdę jest to potrafiący zmieniać kształty goblin, którego widywano też w postaci małpy, indora, rękawiczki a nawet kartki papieru, potrafiącej wślizgnąć się pod framugę drzwi.
Młody chłop wracający do domu w 19 wieku zdołał nawet wejść na grzbiet Barguesta. Gdy goblin go zrzucił, wylądował w rzece.
W latach 50 i 70 dwudziestego wieku nastąpiła kumulacja obserwacji Barguesta, szczególnie w okolicach Whitby, gdzie według powieści Brama Stokera „Dracula” słynny wampir wyszedł na brzeg przybierając postać czarnego psa.
Jego przerażające wycie mrozi krew w żyłach, lubi ludzkie mięso i często kąsa.

Bezgłowa dama.

W 18 wieku samotna zamożna dama mieszkała w chatce w Bishopthorpe. Z powodu swojego majątku została zamordowana i obrabowana pewnej jesiennej nocy przez nieznanego sprawcę. Morderca ukrył jej zwłoki w wysokiej trawie, która rosła wokół kępy drzew nieopodal domu ofiary. Kilka tygodni minęło zanim odnaleziono jej zwłoki, a rozkład sprawił, że głowa oddzieliła się od reszty ciała. Pochowano ją na cmentarzu obok kościoła św. Andrzeja, ale jak się okazało, nie miała w tym miejscu zaznać spokoju. W miejscu gdzie znaleziono jej zwłoki nocą zaczęła przechadzać się zjawa. Zawsze pojawiała się bez głowy, w całunie i przechadzała się tam i nazad, jakby czegoś szukała. Spotkania z tym duchem zdarzały się aż do czasów wiktoriańskich, kiedy do rozebrano dom wraz z kępą drzew.

Wieża Clifforda.

To nie jest opowieść stricte o duchu, raczej o dziwnym zjawisku występującym w wieży. Zwiedzający, a najczęściej małe dziewczynki zgłaszały przypadki zaobserwowania krwi, która spływała z murów tej średniowiecznej twierdzy. Wszyscy są w stanie zobaczyć czerwonawe plamy przy bramie. Według lokalnej tradycji jest to „żydowska krew” - i nie bez przyczyny. W 1190 rozruchy antyżydowskie wybuchły w mieście i wielu Żydów szukało schronienia w wieży. Na czele tłumu stali Richard Malebisse i nieznany zakonnik, który podpalił wieżę. Zamiast się poddać, Żydzi popełnili masowe samobójstwo. Po przebudowie wieży pojawiły się wzmiankowane plamy. W ostatnich latach dowiedziono, że plamy powstają wskutek tlenku żelaza znajdującego się w kamieniach. Jednakże żaden inny kamień z kamieniołomu nie zawiera takiego minerału. Sprawa więc nadal pozostaje zagadkowa.

Zjawy z królewskiego dworu.

Dwór królewski również jest miejscem gdzie widywane były duchy. Postać mnich często była widywana spokojnie przechadzająca się wokół budynku. Początki budynku sięgają 1308 r., kiedy był siedzibą opactwa NMP. Po rozwiązaniu klasztorów budynek przeszedł na własność korony, lecz nie pozbył się pozbyć ducha tajemniczego mnicha, który często zaskakuje dzisiejszych mieszkańców.
Zjawa damy odzianej w zielony kostium z epoki Tudorów również nawiedza budynek. Niektórzy twierdzą, że trzyma w dłoniach bukiet róż. Miejscowi utrzymują, że to duch Anny Boleyn, która zatrzymywała się tutaj podczas jej krótkiego małżeństwa z Henrykiem VIII.
Trzecia zjawa ma związek z wojną domową. Jęki i krzyki okrągłogłowych słychać do dzisiaj, ponieważ w budynku mieścił się podczas oblężenia szpital. Jeżeli weźmiemy pod uwagę brak jakichkolwiek środków znieczulających w tamtym okresie, to trzeba przyznać, że ci nieszczęśnicy mieli bardzo dużo powodów do jęków.
Spotkania z czwartą zjawą dworu, strasznym, szarym widmem, zawsze są nagłe i dramatyczne. Zawsze pojawia się w tym samym miejscu, na klatce schodowej prowadzącej do Huntingdon Room, w północnym skrzydle budynku. Niemal zawsze portret dostojnika z epoki Stuartów znajdowany jest wówczas na podłodze. Nie ma pewności co do tego, czyj to duch, ale wielu utrzymuje, że to Sir Henry Hastings, który zbudował tą klatkę schodową. Jaki jest jego związek ze wzmiankowanym portretem, nie jest jasne.

Wrzaski sierot.

Bedern, niedaleko ulicy Goodramgate był średniowieczną siedzibą chóru wikariuszy katedry. Wyprowadzili się oni w 1574 r. i niestety ten rejon miasta podupadł, stając się siedzibą slamsów i magazynów. W połowie 19 wieku powstał tu zakład pracy i sierociniec, znany pod nazwą York Industrial Ragged School. Dyrektor tego ośrodka organizował łapanki na miejscowych przybłędów i podrzutki, za co płaciło mu miasto. Czerpał on również dochody z pracy swoich podopiecznych. Chytrus płacił niewiele zapracowanym dzieciom – nie starczało ani na jedzenie ani na odzienie, więc wielu umierało z głodu i z zimna. Będąc zbyt leniwym nawet na to by pozbyć się ciał, zamykał zwłoki w wielkiej szafie i dopiero smród zgnilizny zmusił go do akcji. Jednak zima tego roku była tak sroga, że nie był w stanie wykopać nawet najpłytszego grobu w skutej lodem ziemi. Pozostawił więc trupy w szafie. Mijały kolejne miesiące, i dyrektor zaczął słyszeć okropne jęki dochodzące z zamkniętej na kłódkę szafy. Jego sumienie nie wytrzymało tej presji i w końcu kompletnie oszalał – zaczął biegać po szkole z wielkim nożem, masakrując pozostałe dzieci. Następnego ranka przedstawiciele władz miejskich odkryły go skomlącego pośród okaleczonych zwłok. Zamknięto go w domu wariatów, gdzie dokonał żywota.Niespokojne duchy dzieci wciąż od czasu do czasu są widywane w tej okolicy. Częściej jednak słychać ich śmiech. Jeżeli jednak przechodzień zatrzyma się na chwilę, ten śmiech zamienia się w przerażający krzyk.

Duch z pola św. Jerzego.

Przerażające widmo szlachcica często straszy niczego nie podejrzewających przechodniów opodal Pola św. Jerzego, gdzie spotykają się rzeki Ouse i Foss. To obszar gdzie earl of Stafford brał udział w pojedynku pewnego mglistego poranka. W owym okresie teren nadrzeczny był ulubionym miejscem pojedynkowiczów, ponieważ oficjalnie władze krzywo patrzyły na taką formę rozstrzygania sporów. Nierzadko gorliwi urzędnicy stawiali pojedynkowiczów przed sądem za próbę zabójstwa. I rzeczywiście, tego dnia doszło do zabójstwa, ponieważ earl nie był w formie i kilka sekund po tym jak ich szpady się skrzyżowały, szlachcic miał przeszytą pierś, a krew tryskała z przeciętej arterii niczym z fontanny zanim martwy padł na glebę. Ten mrożący krew w żyłach moment jest do dziś ze szczegółami odtwarzany regularnie przez zjawę Stafforda. Jego przedśmiertne spazmy przeraziły i zaskoczyły niejednego przechodnia, a kilku nawet wzięło paranormalne zjawisko za prawdziwe i zgłosiło morderstwo na policję. Drugi duch z pola św. Jerzego jest o wiele bardziej sympatyczny. Należy on do samotnego jeźdźca, który siedzi wyprostowany w siodle, owity czarnym płaszczem i ma na głowie trójrożny kapelusz. Nikt nie ma pojęcia, kim jest ów jeździec, ale strój umiejscawia go we wczesnym 18 wieku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szkockie oświecenie, cz.2 - filozofowie.

We wczesnym okresie swojej kariery Hume poświęcił kwestii cudów rozdział w swoim dziele „Badania dotyczące ludzkiego rozumu”. Można by prz...