„Pod Złotym Runem”
„Pod
Złotym Runem” to najstarszy licencjonowany pub w Yorku.
Wzmiankowany w archiwach w 1503 r., ten historyczny, szachulcowy
budynek nie posiada fundamentów, co może wyjaśniać przekrzywione
klatki schodowe, dziwne zakątki i kryjówki. Należał do kompanii
„Poszukiwaczy przygód”, którzy byli odpowiedzialni za kwitnący
handel wełną na rzece Ouse. W 1702 r należał do burmistrza Yorku
Sir Johna Pecketta, a lady Peckett wciąż jest tu widywana...
Pub "Pod Złotym Runem" (po lewej) |
Pub „Pod
Żłotym Runem” należy do 20 najbardziej nawiedzonych w UK.
Producent cidera „Strongbow” zatrudnił swojego czasu eksperta
od spraw paranormalnych Richarda Jonesa, aby przeprowadził
dochodzenie w 350 pubach w W. Brytanii. Gdy odwiedził „Pod Złotym
Runem” doświadczył nagłego spadku temperatury i słabego
migotanie światła. Wielu gości widziało stałego rezydenta pubu
– Lady Peckett, gdy przechadzała się po korytarzach. Pan Jones
stwierdził: „Duchy mają w zwyczaju pojawiać się w miejscach,
które doświadczyły albo wielkiej radości i szczęścia lub
odwrotnie, gdzie wydarzyło się coś dramatycznego. A ponieważ w
pubach łatwo o emocje obu rodzajów, dlatego tak wiele z nich jest
nawiedzonych. Sophie Pollitt, asystentka menadżera powiedziała:
”Kieliszki i szklanki zaczęły pękać, stoły zaczęły się
ruszać a straszny śmiech wypełnił izbę. To wszystko nie
powstrzyma mnie przed pracą tutaj, ale nigdy nie zostałabym w
pubie na noc.”
Szyld pubu "Pod Złotym Runem" |
Szyld pubu "Pod Złotym Runem" |
Nawiedzona
ławka kościelna. Duch dziekana Gale'a.
Dziekan
opiekujący się katedrą pod koniec 17 wieku stał się jednym z
najbardziej znanych duchów miasta. Gale znany był ze swego oddania
katedrze i niewyczerpanie pracował by zachować i jeszcze
powiększyć jej piękno i majestat. Nie zaniedbywał też swoich
obowiązków jako chrześcijanin i brał udział w tak wielu mszach
jak to tylko możliwe, zawsze zajmując tę samą ławkę. Kiedy
zmarł w 1702 r. opłakiwali go wszyscy ludzie związani z opactwem.
Niedługo po pogrzebie miejscowy kapłan wszedł na ambonę, aby
wygłosić kazanie. Wierni byli bardzo zdziwieni, kiedy ten bardzo
elokwentny zazwyczaj duchowny stał jak oniemiały przez kilka
minut zanim rozpoczął mszę. Schodząc z ambony oświadczył, że
dziekan Gale siedział w tej samej ławce co zwykle i słuchał
mszy. Od tego czasu dziekan Gale często widywany jest w swojej
ławce podczas kazań.
Barguest.
Jest to
straszne stworzenie, które nawiedza wąskie alejki i uliczki Yorku.
Zazwyczaj przybiera postać kudłatego czarnego psa wielkości
cielaka z świdrującymi czerwonymi oczami i czasem z rogami.
Podobnie jak inne czarne psy w kraju (Gytrash z Lancashire; Padfoot
ze Staffordshire; Shag Dog z Leicestershire i Muddle Black Tyke czy
Choin Dubh ze Szkocji) zapowiada on rychłą śmierć osoby która
go zobaczy, lub kogoś bliskiego.
Choć
niemal zawsze widywany jest w postaci psa, tak naprawdę jest to
potrafiący zmieniać kształty goblin, którego widywano też w
postaci małpy, indora, rękawiczki a nawet kartki papieru,
potrafiącej wślizgnąć się pod framugę drzwi.
Młody
chłop wracający do domu w 19 wieku zdołał nawet wejść na
grzbiet Barguesta. Gdy goblin go zrzucił, wylądował w rzece.
W latach 50
i 70 dwudziestego wieku nastąpiła kumulacja obserwacji Barguesta,
szczególnie w okolicach Whitby, gdzie według powieści Brama
Stokera „Dracula” słynny wampir wyszedł na brzeg przybierając
postać czarnego psa.
Jego
przerażające wycie mrozi krew w żyłach, lubi ludzkie mięso i
często kąsa.
Bezgłowa
dama.
W 18 wieku
samotna zamożna dama mieszkała w chatce w Bishopthorpe. Z powodu
swojego majątku została zamordowana i obrabowana pewnej jesiennej
nocy przez nieznanego sprawcę. Morderca ukrył jej zwłoki w
wysokiej trawie, która rosła wokół kępy drzew nieopodal domu
ofiary. Kilka tygodni minęło zanim odnaleziono jej zwłoki, a
rozkład sprawił, że głowa oddzieliła się od reszty ciała.
Pochowano ją na cmentarzu obok kościoła św. Andrzeja, ale jak
się okazało, nie miała w tym miejscu zaznać spokoju. W miejscu
gdzie znaleziono jej zwłoki nocą zaczęła przechadzać się
zjawa. Zawsze pojawiała się bez głowy, w całunie i przechadzała
się tam i nazad, jakby czegoś szukała. Spotkania z tym duchem
zdarzały się aż do czasów wiktoriańskich, kiedy do rozebrano
dom wraz z kępą drzew.
Wieża
Clifforda.
To nie jest
opowieść stricte o duchu, raczej o dziwnym zjawisku występującym
w wieży. Zwiedzający, a najczęściej małe dziewczynki zgłaszały
przypadki zaobserwowania krwi, która spływała z murów tej
średniowiecznej twierdzy. Wszyscy są w stanie zobaczyć czerwonawe
plamy przy bramie. Według lokalnej tradycji jest to „żydowska
krew” - i nie bez przyczyny. W 1190 rozruchy antyżydowskie
wybuchły w mieście i wielu Żydów szukało schronienia w wieży.
Na czele tłumu stali Richard Malebisse i nieznany zakonnik, który
podpalił wieżę. Zamiast się poddać, Żydzi popełnili masowe
samobójstwo. Po przebudowie wieży pojawiły się wzmiankowane
plamy. W ostatnich latach dowiedziono, że plamy powstają wskutek
tlenku żelaza znajdującego się w kamieniach. Jednakże żaden
inny kamień z kamieniołomu nie zawiera takiego minerału. Sprawa
więc nadal pozostaje zagadkowa.
Zjawy z królewskiego dworu.
Dwór
królewski również jest miejscem gdzie widywane były duchy.
Postać mnich często była widywana spokojnie przechadzająca się
wokół budynku. Początki budynku sięgają 1308 r., kiedy był
siedzibą opactwa NMP. Po rozwiązaniu klasztorów budynek przeszedł
na własność korony, lecz nie pozbył się pozbyć ducha
tajemniczego mnicha, który często zaskakuje dzisiejszych
mieszkańców.
Zjawa damy
odzianej w zielony kostium z epoki Tudorów również nawiedza
budynek. Niektórzy twierdzą, że trzyma w dłoniach bukiet róż.
Miejscowi utrzymują, że to duch Anny Boleyn, która zatrzymywała
się tutaj podczas jej krótkiego małżeństwa z Henrykiem VIII.
Trzecia
zjawa ma związek z wojną domową. Jęki i krzyki okrągłogłowych
słychać do dzisiaj, ponieważ w budynku mieścił się podczas
oblężenia szpital. Jeżeli weźmiemy pod uwagę brak jakichkolwiek
środków znieczulających w tamtym okresie, to trzeba przyznać, że
ci nieszczęśnicy mieli bardzo dużo powodów do jęków.
Spotkania z
czwartą zjawą dworu, strasznym, szarym widmem, zawsze są nagłe i
dramatyczne. Zawsze pojawia się w tym samym miejscu, na klatce
schodowej prowadzącej do Huntingdon Room, w północnym skrzydle
budynku. Niemal zawsze portret dostojnika z epoki Stuartów
znajdowany jest wówczas na podłodze. Nie ma pewności co do tego,
czyj to duch, ale wielu utrzymuje, że to Sir Henry Hastings, który
zbudował tą klatkę schodową. Jaki jest jego związek ze
wzmiankowanym portretem, nie jest jasne.
Wrzaski
sierot.
Bedern,
niedaleko ulicy Goodramgate był średniowieczną siedzibą chóru
wikariuszy katedry. Wyprowadzili się oni w 1574 r. i niestety ten
rejon miasta podupadł, stając się siedzibą slamsów i magazynów.
W połowie 19 wieku powstał tu zakład pracy i sierociniec, znany
pod nazwą York Industrial Ragged School. Dyrektor tego ośrodka
organizował łapanki na miejscowych przybłędów i podrzutki, za
co płaciło mu miasto. Czerpał on również dochody z pracy swoich
podopiecznych. Chytrus płacił niewiele zapracowanym dzieciom –
nie starczało ani na jedzenie ani na odzienie, więc wielu umierało
z głodu i z zimna. Będąc zbyt leniwym nawet na to by pozbyć się
ciał, zamykał zwłoki w wielkiej szafie i dopiero smród zgnilizny
zmusił go do akcji. Jednak zima tego roku była tak sroga, że nie
był w stanie wykopać nawet najpłytszego grobu w skutej lodem
ziemi. Pozostawił więc trupy w szafie. Mijały kolejne miesiące,
i dyrektor zaczął słyszeć okropne jęki dochodzące z zamkniętej
na kłódkę szafy. Jego sumienie nie wytrzymało tej presji i w
końcu kompletnie oszalał – zaczął biegać po szkole z wielkim
nożem, masakrując pozostałe dzieci. Następnego ranka
przedstawiciele władz miejskich odkryły go skomlącego pośród
okaleczonych zwłok. Zamknięto go w domu wariatów, gdzie dokonał
żywota.Niespokojne
duchy dzieci wciąż od czasu do czasu są widywane w tej okolicy.
Częściej jednak słychać ich śmiech. Jeżeli jednak przechodzień
zatrzyma się na chwilę, ten śmiech zamienia się w przerażający
krzyk.
Duch z pola
św. Jerzego.
Przerażające
widmo szlachcica często straszy niczego nie podejrzewających
przechodniów opodal Pola św. Jerzego, gdzie spotykają się rzeki
Ouse i Foss. To obszar gdzie earl of Stafford brał udział w
pojedynku pewnego mglistego poranka. W owym okresie teren nadrzeczny
był ulubionym miejscem pojedynkowiczów, ponieważ oficjalnie
władze krzywo patrzyły na taką formę rozstrzygania sporów.
Nierzadko gorliwi urzędnicy stawiali pojedynkowiczów przed sądem
za próbę zabójstwa. I rzeczywiście, tego dnia doszło do
zabójstwa, ponieważ earl nie był w formie i kilka sekund po tym
jak ich szpady się skrzyżowały, szlachcic miał przeszytą pierś,
a krew tryskała z przeciętej arterii niczym z fontanny zanim
martwy padł na glebę. Ten mrożący krew w żyłach moment jest do
dziś ze szczegółami odtwarzany regularnie przez zjawę Stafforda.
Jego przedśmiertne spazmy przeraziły i zaskoczyły niejednego
przechodnia, a kilku nawet wzięło paranormalne zjawisko za
prawdziwe i zgłosiło morderstwo na policję. Drugi duch z pola św.
Jerzego jest o wiele bardziej sympatyczny. Należy on do samotnego
jeźdźca, który siedzi wyprostowany w siodle, owity czarnym
płaszczem i ma na głowie trójrożny kapelusz. Nikt nie ma
pojęcia, kim jest ów jeździec, ale strój umiejscawia go we
wczesnym 18 wieku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz